Mit Narodowych Sił Rezerwowych czyli Obronę Terytorialną racz Nam wrócić Panie

17 maja 2017 Jacek

Miało być ich 30 tys, później mówili o 20 tys., dziś słyszymy że pod koniec roku 2010 będzie ich 10 tys, ale patrząc na to co się dzieje w Ministerstwie Obrony Narodowej można się zastanawiać czy uzbiera się ich jeden tysiąc. O kim mowa?

Narodowe Siły Rezerwowe – tak brzmi ich pełna nazwa. MON zapowiadał, że od połowy roku 2010 NSR zaczną funkcjonować na dobre, a ostatnio usłyszeliśmy że od 1 lipca ma ruszyć nabór do NSR. Jak na razie NSR funkcjonują wirtualnie i wygląda na to, że media nie do końca są poinformowane o zasadach funkcjonowania NSR, dlatego myślę że warto zastanowić się czym będą i na jakich zasadach będą działać Narodowe Siły Rezerwowe. W prasie możemy wyczytać, że NSR mają być „polską Gwardią Narodową”1. Nic bardziej mylnego – na stronach Wojskowych Komend Uzupełnień2 możemy się dowiedzieć że:
„Narodowe Siły Rezerwowe tworzą żołnierze rezerwy, którym nadano przydziały kryzysowe. Jest to wyselekcjonowany ochotniczy zasób żołnierzy rezerwy, posiadających przydziały kryzysowe lub na określone stanowiska służbowe w jednostkach wojskowych…[…]. NSR nie będą stanowić oddzielnego, wyodrębnionego organizacyjnie komponentu Sił Zbrojnych RP, lecz sposób uzupełniania części etatowych stanowisk poszczególnych jednostek wojskowych. O wskazaniu stanowisk służbowych na potrzeby NSR i ich obsadzie decydować będą dowódcy jednostek wojskowych”.
Co to oznacza? Oznacza to, że NSR nie stanowią odrębnego komponentu sił rezerwowych tak jak dzieje się to w Stanach Zjednoczonych (vide: Gwardia Narodowa czy Armia Rezerwowa) czy w Wielkiej Brytanii (vide: Territorial Army), NSR ma za zadanie uzupełnienie wojsk operacyjnych, tak jak to określono w Vademecum NSR: „Żołnierze NSR służyć będą przede wszystkim do uzupełniania stanów osobowych do wymaganego wskaźnika rozwinięcia w jednostkach wsparcia i zabezpieczenia. W jednostkach wojskowych, mających krótki czas osiągania gotowości, liczba stanowisk uzupełnianych żołnierzami NSR będzie niewielka. Liczba stanowisk przeznaczonych dla żołnierzy NSR w jednostce wojskowej będzie uzależniona od jej specyfiki i realizowanych zadań kryzysowych. Będą to niemal wyłącznie stanowiska, których obsada w czasie pokoju nie będzie konieczna i opłacalna”3.

Jak można zrozumieć żołnierze NSR to mają być głównie logistycy – inżynierowie, informatycy lekarze, technicy, kucharze. Według specjalistów ze Sztabu Generalnego (Vademecum NSR opracowywał Zespół ds. Profesjonalizacji Sił Zbrojnych RP Sztabu Generalnego WP) jednostki tzw. walczące nie muszą być uzupełniane przez NSR ponieważ: „Według założeń opartych na analizie środowiska bezpieczeństwa, ewentualny konflikt zbrojny o wysokim natężeniu poprzedzony będzie rozłożonymi w czasie sygnałami o rosnącym zagrożeniu. Obserwacja takich sygnałów pozwoli przeprowadzić z wyprzedzeniem konieczne przygotowania obronne państwa. Obejmą one w razie potrzeby zwiększenie liczebności sił zbrojnych, przeszkolenie wojskowe odpowiedniej liczby obywateli oraz pozyskanie uzbrojenia i wyposażenia na potrzeby mobilizacyjnego rozwinięcia sił zbrojnych4.

Panowie z SzG liczą, że w razie zagrożenia będą mieli czas przygotować i przeszkolić rezerwy, bo będą widzieli „sygnały o rosnącym zagrożeniu”, co więcej są pewni że „sygnały” będą rozłożone w takim czasie, iż zdążą przeszkolić rezerwy. A więc założenie, że do 2030 r. nie grozi Nam żaden konflikt zbrojny jest nadal aktualne. To jest prawdziwe wizjonerstwo i niesamowite możliwości przewidywania…

Jak już wiemy po co zostały stworzone Narodowe Siły Rezerwowe, to możemy zastanowić się kogo poszukuje MON do NSR i jak wygląda proces naboru. Z koncepcji przyjętej przez specjalistów ze Sztabu Generalnego można wnioskować, że NSR skierowane jest przede wszystkim do byłych żołnierzy zawodowych: „Źródłem naboru do NSR w pierwszym etapie ich tworzenia będą byli żołnierze zawodowi, żołnierze zwolnieni ze służby kandydackiej, służby nadterminowej i zasadniczej służby wojskowej oraz wyszkoleni żołnierze rezerwy. Nabór kandydatów do służby w NSR, będzie miał w zasadzie charakter terytorialny”. Ciekawi mnie ilu byłych żołnierzy zawodowych, w większości po minimum 15 latach służby wojskowej, będzie zainteresowanymi taką formą służby, czy MON przeprowadził jakiekolwiek badania wśród żołnierzy zawodowych w kierunku zainteresowania służbą w NRS? Na bazie zapisów zawartych w Vademecum można wnioskować, że twórcy koncepcji NSR bardzo liczą na motywację opartą na postawach patriotycznych oraz na prestiżu w środowisku lokalnym choć autorzy zauważają także: „Z doświadczeń armii zawodowych wiadomo, że prestiż służby w rezerwie jest istotnym elementem motywacji, jednak musi być on poparty systemem materialnych zachęt i uprawnień5.

Jak wygląda system „materialnych zachęt”, opiszę później, chciałem skoncentrować się nad jeszcze jednym ciekawym czynnikiem motywującym wstąpienie do NSR, a mianowicie służbie poza granicami państwa, czyli w chwili obecnej głównie w PKW Afganistan. Twórcy koncepcji tak analizują motywację do służby kandydatów do NSR: „Czynnikiem motywującym do służby w NSR będzie również perspektywa służby poza granicami państwa w ramach polskich kontyngentów wojskowych, z uwagi na wyższe wynagrodzenie. Czynnik ten będzie jednak osłabiany problemami rodzinnymi lub komplikacjami w pracy zawodowej”. W ciągu ostatniego tygodnia, gdy pisałem te słowa w Afganistanie zginęło dwóch Naszych żołnierzy, i przeprowadzono trzy ataki o których pisały media, pytanie jak na te okoliczności zareagują ochotnicy do NRS-u, którzy w zawieranym kontrakcie będą zobowiązywali się do udziału w misjach zagranicznych. O „problemach rodzinnych” czy „komplikacjach w pracy zawodowej” nawet nie ma co wspominać, bo w przypadku specjalistów, których MON chce pozyskać ten fakt może wiązać się z zablokowaniem kariery zawodowej, ale to dla Panów Pułkowników, którzy świat postrzegają za biurka w MON czy Sztabie Generalnym zapewne jest bardzo trudne do wyobrażenia. Analizując nabór do NSR warto zwrócić uwagę na wymogi formalne, które określili autorzy koncepcji NSR. W materiałach informacyjnych WKU określono siedem kroków jakich musi poczynić ochotnik do NSR, gdzie poza „podjęciem decyzji”, „poszukaniem informacji”, kandydat musi zebrać i przedstawić następujące dokumenty:
– życiorys;
– odpis skrócony aktu urodzenia;
– odpis lub uwierzytelnioną kopię dokumentu stwierdzającego uzyskanie wymaganego wykształcenia oraz zaświadczenie szkoły, w przypadku jeżeli osoba składająca wniosek pobiera naukę;
– odpis lub kopię uwierzytelnioną świadectwa pracy;
– kopię posiadanego poświadczenia bezpieczeństwa;
– aktualną informację z Krajowego Rejestru Karnego;
– zaświadczenie pracodawcy o zatrudnieniu;
– inne dokumenty mające wpływ na nadanie przydziału kryzysowego, w szczególności potwierdzające posiadanie przygotowania zawodowego oraz kwalifikacji lub umiejętności przydatnych w służbie wojskowej, w tym, świadectwa ukończenia szkół, kursów lub uzyskania specjalizacji zawodowych, itp6.

„Specjaliści” z SzG, tak jak wcześniej pisałem bardzo liczą na przypływ do NSR byłych żołnierzy zawodowych. Wiedzą, że byli żołnierze zawodowi posiadają odpowiednie kwalifikacje, poza tym praktycznie wszyscy mają aktualne poświadczenie bezpieczeństwa, aktualne badania psychologiczne i bez problemów powinni zaliczyć np. sprawdzian z wychowania fizycznego. Gorzej już będzie z pozyskaniem ochotników posiadających specjalności lub umiejętności przydatne z punktu widzenia Sił Zbrojnych, w szczególności lekarzy, pracowników średniego personelu medycznego, tłumaczy, prawników, psychologów, mediatorów, analityków, informatyków, inżynierów, specjalistów public relations, CIMIC oraz działań psychologicznych. Niestety z reguły tacy specjaliści nie posiadają żadnego przeszkolenia wojskowego i jeśli się uda przekonać tych ludzi do udziału w NSR-e to będą musieli Oni odbyć „służbę przygotowawczą” czyli szkolenie podstawowe dla ochotników, którzy wcześniej nie pełnili jakiegokolwiek rodzaju czynnej służby wojskowej a zamierzają podjąć obowiązki w ramach NSR. Rozpoczęcie szkolenia w ramach służby przygotowawczej jest planowane w 2011 r.7

Czas zastanowić się jakie to zachęty wymyślili Panowie ze Sztabu Generalnego, aby zachęcić potencjalnych kandydatów do wstąpienia w szeregi NSR. Zacznijmy od sprawy najważniejszej tj uposażenia finansowego. Z Vademecum NSR możemy się dowiedzieć że: Żołnierzom rezerwy odbywającym ćwiczenia wojskowe przysługuje za każdy dzień trwania ćwiczeń uposażenie zasadnicze według stopnia wojskowego. Dowódca jednostki wojskowej przyznaje dodatek funkcyjny w wysokości do 15% uposażenia zasadniczego przysługującego żołnierzowi według stopnia wojskowego oraz dodatki do uposażenia, uzasadnione szczególnymi właściwościami lub warunkami służby wojskowej”8. W przypadku gdy otrzymywane uposażenie wypłacane jest w niższej wysokości niż otrzymywane wynagrodzenie w miejscu pracy, żołnierzom NSR przysługiwać będzie rekompensata finansowa za czas pełnienia służby. Będzie wypłacana przez dowódcę jednostki wojskowej. Kwota rekompensaty z tego tytułu za każdy dzień służby wojskowej żołnierzy rezerwy, nie może być jednak wyższa od 1/30 dwuipółkrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw. Do tego można dodać dodatek motywacyjny za uzyskanie odpowiedniej klasy specjalisty, przy posiadaniu co najmniej oceny dobrej w opinii służbowej, prawo do nagród z tytułu wzorowej realizacji zadań służbowych oraz prawo do zapomóg, zwrot kosztów dojazdów żołnierzy z miejsca zamieszkania do miejsca pełnienia czynnej służby wojskowej i z powrotem, o ile nie podlegają oni zakwaterowaniu zbiorowemu i nie mieszkają w miejscowości tej samej lub pobliskiej co miejsce służby9. Jak to się ma w praktyce? Wychodząc od zestawienia kwoty za uposażenie zależne od funkcji i stopnia oraz kwoty przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw, które na przykład w styczniu 2010 r. wyniosło 3231,13 zł, możemy kalkulować, że za 30 dni ćwiczeń najniższe uposażenie (np. dla szeregowego, strzelca PK) wyniesie w przybliżeniu 2 400 zł, najwyższe 8 100 zł, czyli za każdy dzień służby żołnierz NSR może dostać od 80 do 270 zł. Do tego MON dodaje „świadczenia w naturze” – bezpłatna opieka lekarska i bezpłatne wyżywienie (lub równoważnik pieniężny), bezpłatne zakwaterowanie i umundurowanie na czas odbywania służby (ćwiczeń) – to mają być dodatkowe bonusy którymi kuszą do służby w NSR-e Panowie z SzG.

Patrząc na stronę finansową można powiedzieć, że w miarę nieźle to wygląda, pytanie czy jest to atrakcyjne uposażenie dla specjalistów takich jak: informatycy, inżynierowie czy lekarze, ale musimy pamiętać, że oferowane uposażenie będzie zależne od stopnia i funkcji. O specyfice pracy takich specjalistów Panowie ze Sztabu Generalnego chyba niewiele wiedzą, w szczególności dotyczy to inżynierów czy informatyków, którzy częstokroć uczestniczą w różnego rodzaju projektach rozłożonych w czasie, dla których 30 dniowe ćwiczenie może kompletnie przekreślić ich udział w takim projekcie, co będzie niosło konsekwencje finansowe. Można też wyobrazić sobie lekarza, który poza stałym zatrudnieniem na przykład w szpitalu, prowadzi praktykę prywatną i na 30 dni będzie musiał ją zamknąć. No, ale Panowie z Zespółu ds. Profesjonalizacji zabezpieczyli potencjalnego żołnierza NSR na taką ewentualność – w przypadku wystąpienia problemów pracowniczych wynikających ze służby w NSR żołnierz NSR ma prawo zwracania się poprzez organizacje zrzeszające żołnierzy rezerwy do Zarządu Organizacji i Uzupełnień – P1 Sztabu Generalnego, – tam „specjaliści na pewno mu pomogą”. Co więcej, „specjaliści” z SzG zadbali też o ochronę przed zwolnieniem żołnierzy NSR: W okresie pozostawania na przydziale kryzysowym żołnierza rezerwy będącego pracownikiem, stosunek pracy z tym pracownikiem nie będzie mógł być przez pracodawcę wypowiedziany ani rozwiązany. Jednak przepisy te nie mają zastosowania do umów o pracę zawartych na okres próbny, na czas określony lub na czas wykonania określonej pracy, a także, jeżeli pracodawca rozwiąże umowę o pracę bez wypowiedzenia z winy pracownika oraz w razie likwidacji stanowiska pracy lub ogłoszenia upadłości, likwidacji zakładu pracy i zwolnień grupowych10. Jak widać ochroną zostali objęci tylko Ci żołnierze rezerwy, którzy posiadają umowę na czas nieokreślony i to też nie do końca (vide: likwidacja stanowiska). Pozostali muszą się zastanowić nad ryzykiem – wstąpią do NSR, podpiszą kontrakt, ale jak na to zareaguje ich pracodawca, czy przedłuży pracownikowi umowę w sytuacji, gdy pracownik poza normatywnym urlopem (od 20 do 26 dni) dodatkowo 30 dni w roku będzie na urlopie bezpłatnym – bo tak to będzie wyglądało z perspektywy pracodawcy. Na tą okoliczność „specjaliści” ze Sztabu Generalnego też znaleźli rozwiązanie, mianowicie: Pracodawcy będzie przysługiwało świadczenie pieniężne, za okres odbywania ćwiczeń wojskowych […], świadczenie będzie rekompensowało koszty poniesione przez pracodawcę z tytułu zatrudnienia na podstawie umowy o pracę na czas określony nowego pracownika w celu zastępstwa żołnierza rezerwy, lub z tytułu powierzenia tego zastępstwa innemu pracownikowi zatrudnionemu dotychczas u tego pracodawcy, a także z tytułu wypłaty żołnierzowi rezerwy odprawy przed powołaniem do służby okresowej11. Czyli pracodawca aby otrzymać świadczenie musi znaleźć zastępcę za pracownika, następnie musi złożyć w terminie wniosek przesłany na ręce Szefa Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego, na bazie którego Szef WSzW ustala kwotę świadczenia (kwota ta nie może być wyższa od 1/30 dwuipółkrotnego przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia w sektorze przedsiębiorstw), po czym nie później niż przed upływem trzydziestu dni od dnia zwolnienia żołnierza rezerwy z ćwiczeń wojskowych nastąpi wypłata świadczenia. I na tym „korzyści” dla pracodawcy się kończą. Do łez ubawiła mnie argumentacja, którą przytoczyła „Gazeta Prawna”: „…do około pięciu tysięcy największych firm i jednostek samorządu terytorialnego dostanie listy, w których MON będzie informował ich i przekonywał, że warto mieć wśród pracowników żołnierzy nowej formacji. Bo nie tylko na tym nie stracą – za każdy dzień nieobecności funkcjonariusza NSR w pracy MON wypłaci firmie rekompensatę w wysokości jego zarobków (jednak nie więcej niż do wysokości 2,5 średniej krajowej). Zyskiem będzie to, że żołnierze na koszt państwa mają przechodzić zawodowe kursy, które podniosą ich kwalifikacje”12. Pracodawca będzie musiał znaleźć zastępcę, dalej udowodnić przy pomocy sterty papierów, że poniósł w związku z tym koszty, po czym dopiero dotrzyma rekompensatę. „Czysty zysk” według Panów z Zespołu Profesjonalizacji, ciekawe jest też, jakie to kursy specjalistyczne będzie przechodził żołnierz NSR, skoro do NSR-u poszukiwani są głównie specjaliści – inżynierowie, informatycy czy lekarze. Rozumiem że dla nich Panowie ze Sztabu Generalnego mają szczególną ofertę w zakresie podnoszenia kwalifikacji.

Zastanawiając się jak proces naboru i funkcjonowania Narodowych Sił Rezerwowych będzie wyglądał w praktyce postanowiłem na swoim przykładzie przeprowadzić małą analizę. Mam 36 lat, jestem żołnierzem rezerwy w stopniu porucznika. Po Szkole Podchorążych Rezerwy, którą ukończyłem w 2001 r., parokrotnie z chęcią uczestniczyłem w ćwiczeniach rezerwy, w tym w dwóch 52-dniowych kursach na WSO WL. Jednak z zebranych informacji wnioskuję, że już nie bardzo nadaję się na kandydata na żołnierza NSR. Co prawda jestem żołnierzem rezerwy, ale niestety po kierunku zmechanizowanym, czyli żaden ze mnie specjalista – nie jestem inżynierem, technikiem, informatykiem ani też kucharzem no i nie spełniam też kryterium wieku13. No, ale załóżmy, że bardzo chcę się dostać do NSR-u. Zgodnie ze ścieżką określoną przez Zespół ds. Profesjonalizacji zaczynam zbierać dokumenty – piszę życiorys, biorę dzień wolnego w pracy i jadę do Urzędu Stanu Cywilnego „załatwić” odpis skrócony aktu urodzenia, tego samego dnia w Krajowym Rejestrze Karnym składam wniosek o wyciąg (do wniosku znaczek za jedyne 50 zł). Dalej kseruję wszystkie świadectwa pracy (a mam ich 10, oryginały wezmę ze sobą), kseruję poświadczenie bezpieczeństwa, bo takowe posiadam i odnajduję odpis dyplomu. Następnego dnia idę do działu personalnego w moim zakładzie i proszę o zaświadczenie o zatrudnieniu. Sympatyczna Pani Halinka z Działu Personalnego, gdy wyjaśniam w jakim celu potrzebne mi takowe zaświadczenie, informuje mnie, że ćwiczenia wojskowe traktowane są jak urlop bezpłatny, a dni urlopu bezpłatnego mają wpływ na premię roczną i radzi mi aby sobie wykalkulował czy rekompensata za te ćwiczenia będzie dla mnie opłacalna. No ale co tam, jako entuzjasta wojska macham ręką na premię. Jednak pojawia się jeszcze jedna kwestia – akceptacja mojego przełożonego na mój udział w NSR-e. Mam co prawda umowę na czas nieokreślony, ale w swojej karierze dwukrotnie przerabiałem sytuację gdy moje stanowisko było likwidowane. Dlatego idę na rozmowę z Prezesem, tłumaczę co i jak. Szukanie jakiegokolwiek zastępstwa w moim przypadku odpada – pracuję jako specjalista ds. bezpieczeństwa osób i mienia, ale załóżmy, że Prezes jakoś „przełknie” te 30 dni nieobecności. W następnych dniach odbieram zaświadczenie o niekaralności, piszę wniosek o kontrakt i składam wszystkie papiery na WKU. Dalsza droga to postępowanie sprawdzające (ciekawe jak wygląda – czy ktoś przeprowadza wywiad środowiskowy?) i badania psychologiczne – czyli muszę wykombinować następny dzień wolny w pracy. W moim przypadku – posiadacza licencji pracownika ochrony fizycznej – raz na 3 lata robię identyczne badania w placówkach MSWiA, no ale MON, jak znam życie, tych badań nie uznaje. Po przejściu tego etapu pozostałby mi jeszcze egzamin z WF, no i rozmowa z dowódcą Jednostki Wojskowej – na marginesie dodam, że na kolejny dzień lub dwa musiałbym wziąć urlop. Sumując to wszystko mówię Panom ze Sztabu Generalnego – dziękuję! Jak widać cały proces jest „lekki, łatwy i przyjemny”, istny program „przyjazna armia”.

Moją pasję związaną z wojskiem wolę realizować przez organizację Związek Strzelecki „Strzelec” OSW. Biorę udział w szkoleniach co najmniej 2 dni w miesiącu (jeden weekend, czyli rocznie już wychodzi około 24 dni), o wiele ciekawszych i lepiej zorganizowanych niż te na których byłem w wojsku. Mam własne umundurowanie i wyposażenie. Oprócz szkoleń biorę udział w uroczystościach patriotycznych – bez żadnego nakazu czy przymusu. Jest jeden minus mojej pasji, w której Panowie ze Sztabu Generalnego mogliby pomóc – to wydatki finansowe na szkolenia i wyposażenie. Ale Panowie Pułkownicy przy tworzeniu koncepcji sił rezerwowych nie byli zainteresowani, aby konsultować projekt ze społecznymi organizacjami proobornnymi, ani w jakimkolwiek stopniu wykorzystania ich doświadczeń i potencjału, woleli oprzeć się na sprawdzonym schemacie szkolenia rezerw.

Koncepcja Narodowych Sił Rezerwowych jest koncepcją wymyśloną „na szybko”, za biurka, przez ludzi, którzy po prostu nie znają realiów społecznych. Nie mają pojęcia jak wygląda dzisiejszy rynek pracy, jak funkcjonują nowoczesne firmy i przedsiębiorstwa, jak na tym rynku radzi sobie pracownik i jak można stworzyć symbiozę tego środowiska z potrzebami obronnymi państwa. Projekt NSR to powielony schemat koncepcji szkolenia rezerw, (która funkcjonowała wraz z armią z poboru) do którego to schematu wprowadzono zmiany w postaci wybrania chętnych rezerwistów, nadania im przydziału kryzysowego i podpisania kontraktu, do tego dodano niewielką możliwość zwrotu kosztów przez pracodawcę. No i jeszcze dodano możliwość wysłania żołnierza rezerwy na misję zagraniczną. Poza tymi warunkami, pozostałe czynnik włącznie z uposażeniem są prawie identyczne. Czy nie można było zorganizować ten system inaczej, wzorując się na armii szwajcarskiej, brytyjskiej czy przedwojennej polskiej koncepcji Obrony Narodowej?

Panowie Pułkownicy, czy nie można było stworzyć odrębnego systemu Obrony Terytorialnej w oparciu o społeczne organizacje proobronne? Naprawdę, nie trzeba byłoby odkrywać Ameryki – wystarczy podpatrzeć jak to zrobiono w MSWiA, czyli jak jest zorganizowany Krajowy System Ratowniczo – Gaśniczy i jak zaangażowano w ten system Ochotnicze Straże Pożarne. Czy na bazie tego, funkcjonującego już w naszym państwie systemu nie można stworzyć Krajowego Systemu Obrony Terytorialnej, gdzie w każdym powiecie istniałby pluton OT (docelowo OT liczyłaby 380 plutonów – tyle jest powiatów – liczebność OT na czas pokoju byłaby przewidywana na 15 – 17 tys. Żołnierz, 13 300 to żołnierze rezerwy a 3 – 4 tys. stanowiłaby kadra zawodowa w ośrodkach szkoleniowych). Czy tak trudno byłoby stworzyć Obronę Terytorialną jako formację ochotniczą w oparciu o ośrodki gminne np. szkoły lub ośrodki sportowe czy kultury. Ochotnik formacji OT posiadałby w domu własne umundurowanie, oporządzenie i atrapę broni. Raz w miesiącu w Centrach Szkoleniowych OT stworzonych przy wydzielonych Jednostkach Wojskowych odbywałyby się zajęcia z bronią i amunicją, raz w roku organizowane byłoby 14 dniowe zgrupowanie zgrywające – żołnierze szkoliliby się w czasie wolnym od zajęć (pracy, szkoły), lub też opłacałoby mu się wziąć dodatkowy specjalny urlop. Przedsiębiorcy i pracodawcy nie mogliby mieć konkretnego odpisu od podatku, którego kwota byłaby uzależniona od liczy zatrudnianych żołnierzy OT? Czy opracowanie takiej koncepcji jest droższe i bardziej skomplikowane od tego co wymyślili Panowie „specjaliści” z Zespołu Profesjonalizacji SzG? Czy taka OT nie mogłaby być „pierwszym poziomem” w systemie szkolenia Wojska Polskiego? Czy nie można byłoby właśnie z pododdziałów OT rekrutować kandydatów do Szkół Oficerskich oraz kandydatów na żołnierzy zawodowych (podoficerów i szeregowych). Czy nie mogłaby Obrona Terytorialna:
– współpracować z jednostkami Policji oraz Straży Granicznej w zakresie przeciwdziałania przestępczości wśród młodzieży poprzez wspólne akcje, spotkania w szkołach, szkolenia etc.?
– współpracować z władzami samorządowymi w zakresie Zarządzania Kryzysowego – brać udział w wszelkiego rodzaju akcjach ratunkowych – przeciwpowodziowych, przeciwdziałania skutkom katastrof technicznych, akcjach poszukiwawczych i innych?
– współpracować z władzami oświatowymi (Kuratoriami, Dyrekcjami Szkół) w zakresie programów wychowawczych młodzieży (min. „blokersów” i trudnej młodzieży, w celu kształtowania ich postaw), OT współorganizowałaby gamę zajęć pozalekcyjnych (min. samoobronę – walkę wręcz, strzelectwo sportowe, biegi na orientację, etc.)?

Czy to wszystko Panowie Pułkownicy nie kosztowałoby mniej niż te pieniądze które do tej pory wydaliście na NSR i to co planujecie wydać na promocję NSR-u – aż milion czterysta tysięcy złotych? Nie Panowie Pułkownicy, Wy jesteście „zbyt betonowi” na taką koncepcję. Nie wiem co Was może przekonać i zmienić Wasze postawy. Parafrazując znaną pieśń „Boże Coś Polskę” (mam nadzieję ze Bóg mi wybaczy), pozostaje Nam się tylko modlić: „Przed Twe ołtarze zanosim błaganie, Obronę Terytorialną racz Nam wrócić Panie…”.

Grzegorz Matyasik


Bibliografia:
1 http://www.wprost.pl/ar/191051/Polska-gwardia-narodowa/
2 http://www.siedlce.wku.wp.mil.pl/pl/1636.html
3 http://www.siedlce.wku.wp.mil.pl/files/siedlce/file/Vademecum%20o%20NSR.pdf str.11
4 http://www.siedlce.wku.wp.mil.pl/files/siedlce/file/Vademecum%20o%20NSR.pdf str. 6
5 Tamże s. 13
6 http://www.siedlce.wku.wp.mil.pl/pl/1636.html
7 http://www.siedlce.wku.wp.mil.pl/files/siedlce/file/Vademecum%20o%20NSR.pdf str.24
8 Tamże, s. 28
9 Tamże, s. 27
10 Tamże, s. 26
11 Tamże, s. 30
12 http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/429316,armia_kusi_rezerwistow_spotami_w_telewizji.html
13 W lipcu wojskowe komisje rekrutacyjne wyślą 50 tys. listów zachęcających do wstąpienia do NSR. Odbiorcami będą te osoby, które szczególnie mogą przydać się wojsku. W pierwszej kolejności MON będzie nęciło lekarzy, chemików, spawaczy – dowiedział się „DGP”. Dane o wykształceniu były zbierane przez WKU podczas rekrutacji. Na razie, z racji oszczędności, do NSR będą przyjmowani głównie rezerwiści w wieku 25 – 35 lat, którzy przeszli już szkolenie wojskowe [w]: http://praca.gazetaprawna.pl/artykuly/429316,armia_kusi_rezerwistow_spotami_w_telewizji.html