V Półmaraton Komandosa – relacja

13 lutego 2014 Kordek

W dniu 08.02.2014 r. odbył się V Półmaraton Komandosa o Puchar Rektora – Komendanta WAT. Zwycięzcą 5. edycji Półmaratonu Komandosa został ppor. Piotr BARTOSZEWSKI z 16. Batalionu Powietrzno-Desantowego, a w kategorii kobiet ppor. Justyna KĘPA z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich. Drużynowo najlepszy okazał się zespół IWsp SZ z BYDGOSZCZY.

Zwycięzcom i wszystkim uczestnikom serdecznie gratulujemy – a ponieważ na Maratonie nie zabrakło członków stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl serdecznie zapraszamy do zapoznania się z relacją Skippera.

Zapraszamy także do zapoznania się z innymi relacjami i galeriami zdjęć:

http://polmaratonkomandosa.wat.edu.pl/zdjecia.html

Relacja Skippera z V-ego Półmaratonu Komandosa

Decyzję o starcie w V edycji Półmaratonu Komandosa, wojskowych zawodach biegowych organizowanych przez Wojskową Akademię Techniczna przy współudziale WKB Meta z Lublińca podjąłem… rok wcześniej po ukończeniu poprzedniej edycji. Dobra organizacja a przede wszystkim świetna atmosfera tej imprezy sprawiły, iż formularz zgłoszeniowy wysłałem na drugi dzień po rozpoczęciu tegorocznych zapisów. Regulamin ten sam co rok wcześniej: pełne umundurowanie (dopuszczalne mundury obcych państw), wysokie buty oraz plecak wojskowy o wadze powyżej 10 kg.

Na miejsce zawodów, dotarłem ok. półtorej godziny przed ich rozpoczęciem (start planowany był na godz. 11:00). Biuro imprezy standardowo znajdowało się w budynku sąsiadującym ze stadionem lekkoatletycznym WAT-u. Gdy dotarłem do punktu organizacyjnego, jedną z pierwszych rzeczy które zobaczyłem był Inspektor Makowiec mierzący do mnie z baneru Obrony Narodowej, rozwieszonego nad miejscem ważenia plecaków. (Okazało się, iż sprawcą był Pan Paweł Janyst, który był jednym ze sponsorów, a z którym udało mi się zamienić kilka słów już po zakończeniu zawodów) Pomyślałem z nadzieja, że może prócz mnie będzie startował ktoś jeszcze ze szkoleń ON.pl jednak nikogo nie rozpoznałem. Byli za to operatorzy z JWK Lubliniec ze swoim stoiskiem, którzy jak zawsze stanowili nie małą atrakcję i cierpliwie odpowiadali na dziesiątki pytań. Tym razem nie mieli chyba tak źle, bo zdecydowaną większość obecnych tam ludzi stanowili żołnierze lub funkcjonariusze służb mundurowych (na listach startowych widniał także stopień każdego zawodnika). Ogólnie na listach startowych znalazło się ok. 250 nazwisk w tym ok. 25 pań, ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych oraz większości służb siłowych. Tymczasem kwestie formalne przebiegły bardzo sprawnie i po otrzymaniu pakietu startowego oraz zważeniu plecaka (polecam zgrzewkę 1,5l wody do plecaka szturmowego – waga 11,3 kg razem z plecakiem, nie lata na plecach a ciężar rozkłada się równomiernie) pozostało do startu ok. 45 min. Połowę tego czasu przeznaczyłem na ostatnie chwile rozluźnienia przed biegiem. Około 25 min przed startem nakazano nam pobranie plecaków oraz udanie się na stadion. Tu trzeba nadmienić, iż nad wszystkim czuwał bardzo energiczny i świetnie czujący się z mikrofonem (chyba, nie pamiętam dokładnie) kapitan-wodzirej. Na stadionie część zawodników zaczęła się prowizorycznie rozgrzewać (w tym ja), część zaś po prostu stała i gawędziła. Punktualnie o 11:00, po zebraniu wszystkich zawodników na linii startu, padł sygnał do rozpoczęcia zawodów.

Trasa biegu była przygotowana bardzo dobrze. Pierwsze symboliczne 400m wiodło po bieżni wokół stadionu. Następnie każdy z zawodników miał do pokonania cztery okrążenia ponad pięciokilometrowe okrążenia biegnące po terenie poligonu uczelni. Trasa biegu była dobrze oznaczona a na newralgicznych punktach stali wskazujący drogę podchorążowie z pierwszych roczników, którzy nawet skutecznie udawali, że się nie nudzą. Naprawdę trzeba było się bardzo postarać żeby się w jakikolwiek sposób zgubić. Przy linii startu/mety znajdował się namiot z wodą i herbatą która była podawana zawodnikom podczas kończenia każdej pętli. Droga była praktycznie plaska prócz dwóch kilku/kilkunastometrowych wzniesień, które trzeba było zaliczyć na każdym okrążeniu. Jedynym acz wyraźnym minusem imprezy niezależnym od organizatorów, była nawierzchnia. Temperatura plusowa sprawiła, że śnieg zaczął topnieć, tworząc miejscami śliską miejscami grząską breję. O ile na betonowym podłożu nie stanowiło to jakiegoś większego problemu, o tyle na leśnych dróżkach oraz na żużlówce (nawierzchnie te stanowiły zdecydowaną większość trasy) człowiek się po prostu ślizgał lub grzązł.

Sam przebieg zawodów można podzielić na trzy etapy. Mniej więcej całe pierwsze okrążenie zdecydowana większość zawodników pokonała w dość zwartej grupie, która z każdą minutą rozciągała się coraz bardziej. Niemniej jednak różnice pomiędzy czołówką a końcem peletonu nie wynosiły więcej jak kilka minut i linię startu/mety po pierwszej pętli pokonał długi wąż ludzi. Drugie okrążenie to już zdecydowany podział na kilka grup. Profesjonalni biegacze zaczęli uciekać reszcie już wcześniej, by na drugim/trzecim okrążeniu odskoczyć na wyraźną odległość. Grupa środkowa (najdłuższa) bardzo szybko zaczęła się dzielić na coraz mniejsze podgrupy. Najwolniejsi uczestnicy zaczęli się pomału wykruszać (z trasy zeszło podobno ponad 10 osób). Sam biegłem w rotującej się grupce złożonej z kilku funkcjonariuszy ŻW, policji, paru WATowców oraz dwóch ludzi w multikach, która znajdowała się pod koniec środka stawki. Gdy najlepsi kończyli swój udział z wynikiem poniżej 2 godzin, Ci słabsi rozpoczynali dopiero ostatnie okrążenie. Rozpiętość wyników jak to zazwyczaj ma miejsce w tego typu zawodach była duża. Najlepsza 11-tka miała czas zbliżony do 1:50:00, podczas gdy najsłabsi przekroczyli 3:15:00.

Po biegu nadszedł czas oczekiwania w Biurze Zawodów na oficjalną dekorację, która miała się odbyć w Sali Kinowej Klubu WAT. Przerwa trwała ponad godzinę, co dawało możliwość do zjedzenia ciepłego posiłku serwowanego przez organizatora, wzięcia prysznica lub po prostu odpoczynku. Podczas dekoracji uhonorowano wszystkich uczestników, którzy ukończyli bieg, wręczając im pamiątkowe medale oraz koszulki. Wyczytywano wg. kolejności od miejsca ostatniego, 10 – osobowe grupki, wyświetlając jednocześnie na telebimie ich wyniki. Ponadto wręczano kilka specjalnych wyróżnień m.in. za klasyfikacje drużynową (suma 3 najlepszych czasów danego zespołu), klasyfikację kobiet, za najcięższy plecak etc. Na koniec miały miejsce oficjalne przemówienia (naprawdę krótkie) Generała Rektora WAT-u oraz dowódcy JWK.

Wrażenia z biegu jak zwykle pozytywne i wiem, że na pewno będę starał się wystartować w kolejnej edycji. Kto wie – może uda się w końcu zorganizować jakąś drużynę?

Skipper