Die Welt: Jak polscy obywatele przygotowują się do wojny

17 marca 2015 Kordek

– Od wybuchu kryzysu na Ukrainie, wielu Polaków chce dowiedzieć się, jak używać broni. Nie robią tego w armii, ale w stowarzyszeniach działających na rzecz bezpieczeństwa ojczyzny – pisze dziennikarz Die Welt Jörg Winterbauer. I dodaje, że według niektórych stanowi to potencjalne niebezpieczeństwo. Polecamy pełne tłumaczenie artykułu w Die Welt.

Jörg Winterbauer
Jak polscy obywatele przygotowują się do wojny

Od wybuchu kryzysu na Ukrainie, wielu Polaków chce dowiedzieć się, jak używać broni – nie robią tego w armii, ale w stowarzyszeniach działających na rzecz bezpieczeństwa Ojczyzny. A to może, według niektórych, stanowić potencjalne niebezpieczeństwo.

„Co się dzieje?” – pyta starsza pani z dość frasobliwą miną. Takiego widoku nie widziała od czasu, gdy Rosjanie przyszli do jej wioski 69 lat temu. Przed jej domem stoi 16 mężczyzn w mundurach maskujących, wyposażonych w karabiny. „Czy jest wojna?” – pyta, a na jej pomarszczonym czole pojawia się jeszcze kilka zmarszczek. „Nie, wszystko jest w porządku, nie ma powodu do niepokoju” – odpowiada Jakub Ciężkowski aby ją uspokoić. Ale kobietę trudno przekonać. Młodych mężczyzn obserwuje z odrobiną podejrzliwości. Każdego wieczora ogląda w telewizji wiadomości z sąsiedniej Ukrainy. Często się modli, aby wojna nie wróciła do Polski.

Ciężkowskiemu, dwudziestoletniemu studentowi prawa, modlitwa nie wystarcza. Jeśli przyjdzie wojna, on chce być gotowy. Chce wiedzieć, jak strzelać. Jak korzystać z granatów. Jak zabić swojego przeciwnika, gdy nadejdzie chwila o której się mówi: „On albo ja.” Dlatego jest dziś tutaj, w miejscowości Kąty-Wielgi, liczącej zaledwie 100 mieszkańców niewielkiej osadzie, położonej 50 km od Warszawy.

30000 cywilów gotowych do obrony państwa

Właśnie z tego powodu Ciężkowski i jego koledzy – członkowie mazowieckiej Obrony Narodowej (Mazowiecka Obrona Terytorialna), tworzą obywatelskie pododdziały obrony terytorialnej (rodzaj straży obywatelskiej czy milicji). W pododdziale szkolą się w strzelaniu, a także ćwiczą inne elementy działań taktycznych. W całej Polsce jest około 70 takich organizacji, z których największe liczą po kilka tysięcy członków. Szacuje się, że 30000 kobiet i mężczyzn jest gotowych, aby bronić swojego kraju z bronią w ręku. Od wybuchu wojny na Ukrainie publiczne zainteresowanie tego typu organizacjami znacznie wzrosło, zaś liczba ich członków stale się zwiększa.

Jest zimny poranek. Znad Rosji do Europy nadciąga lodowate powietrze. W Polsce ten powiew odczuje się najwcześniej. Ciężkowski i jego towarzysze wciąż mogą leżeć w ciepłym łóżku, jak większość ich kolegów. Zamiast tego są jednak tutaj, aby przedzierać się przez śnieg i przyjmować kolejne polecenia od swoich instruktorów. Ochotniczo i dobrowolnie.

Polska nie powinna być ponownie przedmiotem gry mocarstw

Większość z nich to studenci. Znają dobrze historię ich kraju: Niegdyś Polska była jednym z największych krajów w Europie. Potem przyszli Rosjanie, Prusacy i Austriacy i dokonali rozbioru państwa polskiego (1772 r. I rozbiór Polski, przyp. PM). Potem nastąpiły kolejne, trwało to tak długo, dopóki nie pozostało nic. Dopiero w 1918 roku po 123 latach odrodziła się niepodległa Polska.

Przetrwała 21 lat, potem ponownie Niemcy i Rosjanie podzielili terytorium Polski między siebie. Niemcy wymordowali prawie sześć milionów mieszkańców. Rosjanie do Polski przynieśli komunizm, którego wpływów i dziedzictwa nie można do tej pory do końca wyeliminować. Teraz Polska ma za sobą ćwierć wieku niepodległości, zaś obawa przed jej utratą jest duża.

Jakub Ciężkowski i jego towarzysze swoim szkoleniem chcą doprowadzić do tego, aby nie powtarzać historii z przeszłości. Ciężkowski mówi: „Czuję, że to mój obowiązek, aby tutaj działać.” O swoich poglądach politycznych nie chcą rozmawiać. Ich organizacja postrzega siebie, jak prawie wszystkie organizacje proobronne w Polsce, jako ściśle apolityczną. Każdy może zostać jej członkiem, czy ma poglądy lewicowe czy prawicowe. Celem, który łączy wszystkich członków, jest obrona własnego kraju.

Tematem dzisiejszych zajęć jest „walka w terenie zabudowanym”. Szczegółowo mówiąc, uczestnicy uczą się jak szturmować budynki, w tym przypadku obiektem jest opuszczony budynek szkoły. Zajmują pozycje za drzewami i w rowach. Wtedy jeden z nich rzuca granat dymny. Pod osłoną powstającego dymu, biegną w stronę budynku. Dwaj wspinają się na dach i od góry szukają wejścia do budynku. Inni wchodzą przez okno, jeszcze inni do budynku dostają się drzwiami.

Wewnątrz zabezpieczają pomieszczenie po pomieszczeniu: najpierw rzut granatem błyskowym przez drzwi, a potem wejście do niego. Broń której używają w tym ćwiczeniu to tylko repliki. Strzelanie z ostrej amunicji w czasie szkolenia Obrony Terytorialnej jest dozwolone tylko w wyznaczonych miejscach (na strzelnicach), noszenie i używanie ostrej broni jest dla osób cywilnych w Polsce zabronione i regulowane ścisłymi przepisami.

Niemniej jednak wszystko to, co młodzi ludzie robią, wygląda profesjonalnie. Podobnego zdania jest również ekspert taki jak gen. Bogusław Pacek, który w styczniu odwiedził ćwiczenia Mazowieckiej OT w Siedlcach, a następnie napisał na Twitterze: „Poziom wyszkolenia tej jednostki nie jest gorszy niż w armii.”

Gen. Pacek jest doradcą w Ministerstwie Obrony Narodowej. W listopadzie 2014 roku został mianowany „pełnomocnikiem MON ds. społecznych inicjatyw obronnych”. To nowoutworzone stanowisko. Od tego czasu spotyka się z grupami takimi jak Mazowiecka OT, odwiedza ich szkolenia i prowadzi dyskusję o wykorzystaniu ich potencjału w obronie państwa.

Ministerstwo Obrony Narodowej stwierdziło, że taka opinia (i działania gen. Packa – przyp. PM) nie miała nic wspólnego z sytuacją na Ukrainie. Jednak kontekst sytuacyjny świadczy raczej o czymś innym.

Kwestie obronne są obecnie w polskiej polityce na wagę złota. Poczucie zagrożenia nie było wcześniej tak duże. Według niedawnego sondażu, przeprowadzonego na zlecenie stacji telewizyjnej TVN24, 39 procent Polaków obawia się, że wojna dotrze wkrótce do ich kraju. A 49 procent uważa, że NATO nie wykona w takim przypadku swoich zobowiązań.

Z tego powodu politycy zainteresowali się potencjałem organizacji proobronnych. Obecnie prowadzone są rozmowy pomiędzy przedstawicielami zarządów tych organizacji i Ministerstwem Obrony. W najbliższych miesiącach powinna zostać sformułowana koncepcja współpracy pomiędzy Wojskiem Polskim a tymi stowarzyszeniami.

Jednym z przedstawicieli ze strony stowarzyszeń, uczestniczącym w spotkaniach z reprezentantami Ministerstwa Obrony, jest Stanisław Drosio. Na jego koncie społecznościowym na Twitterze znajdziemy mieszankę tematów biznesowych i patriotyzmu. „Bądź dumny, że jesteś Polakiem” – można przeczytać na ekranie z umieszczonym polskim godłem narodowym, zajmującym uprzywilejowane miejsce. Zbliża się do trzydziestki, ma doktorat z informatyki (jest doktorantem – przyp. ON.pl) i pracuje jako kierownik projektu w firmie tworzącej oprogramowanie.

Drosio jest członkiem zarządu Stowarzyszenia ObronaNarodowa.pl i jednym z twórców akcji „Odbudujmy Armię Krajową”. AK (Armia Krajowa) był legendarną armią podziemną, która walczyła w II wojnie światowej przeciwko niemieckim okupantom.

Drosio zgadza się, że zainteresowanie ochotniczymi formami obrony narodowej w Polsce w ostatnich czasach jest duże. Jako potwierdzenie przytacza fakt, że strona inicjatywy na Facebooku ma ponad 24000 fanów. Dla porównania, oficjalna strona Wojska Polskiego ma prawie 19000 fanów.

Drosio również stworzył mapę, na której wymienione są wszystkie jednostki regionalne, które uczestniczą w inicjatywie. Obecnie istnieje 105 takich grup w Polsce. „Liczba tych, którzy zapisują się do udziału w szkoleniu lub popierają samą inicjatywę od czasu wybuchu wojny na Ukrainie wzrosła o 100 procent ” – stwierdza Drosio. Każdego tygodnia do naszej organizacji zgłasza się więcej niż dziesięć osób, które chcą zostać członkami ObronyNarodowej.pl.

Ale nie każdy lubi takie inicjatywy. Były komandos, weteran z Afganistanu Jacek Pietrzak powiedział dla platformy internetowej Interia.pl : „Nazwa Armii Krajowej powinna być otaczana szacunkiem i nie powinno się jej nadużywać dla własnych działań w celu podkreślenia ich patriotycznego charakteru”.

Pietrzak widzi niebezpieczeństwo w istnieniu stowarzyszeń paramilitarnych: „Ich członkowie uczą się tam zabijać i strzelać z broni automatycznej, uczą się wysadzać w powietrze różne obiekty. I nikt tego nie kontroluje…”. Wyraził obawy, że organizacje tego typu stanowić mogą zagrożenie dla reżimu politycznego w Polsce: „…Wiele z nich za cel ma stworzenie nowej, czystej Polski. W organizacjach znajdują się członkowie organizacji nacjonalistycznych”.

„Patrioci, a nie prawicowi ekstremiści”

Członkowie ObronaNarodowa.pl są „propaństwowymi patriotami, nie ekstremistami prawicowymi”, stwierdza Stanisław Drosio. Stowarzyszenia proobronne nie były i nie są atrakcyjne dla ludzi z radykalnymi poglądami, chociażby ze względu na potrzebę współpracy w ich obrębie z ludźmi o bardzo różnych poglądach, pracujących dla dobra Polski.

Drosio wyjaśnia w następujący sposób swoją motywację do zaangażowania się w obronę narodową: „Wielu moich przodków musiało walczyć o suwerenność naszego kraju. Moi rodzice urodzili się i żyli w systemie komunistycznym, gdzie państwo traktowało ich jako potencjalnych buntowników.” On sam jednak został ukształtowany już w wolnej Polsce i może korzystać ze wszystkich możliwości, które ona oferuje.

„Naszym zadaniem jest doprowadzenie do stanu, w którym żaden zewnętrzny wróg nie będzie mógł zagrozić suwerenności Polski, a tym pozbawić obywateli możliwości korzystania z ich podstawowych praw i możliwości rozwoju.”

Stanisław Drosio zapewnia, że celem działania jest stworzenie ujednoliconego systemu współpracy państwa ze stowarzyszeniami proobronnymi i dalszego ich monitorowania. „Wówczas nie będą mogły stanowić zagrożenia dla Rzeczypospolitej Polskiej” – stwierdza. Ministerstwo Obrony Narodowej podkreśla, że organizacje tego typu są już kontrolowane. Obecnie za to odpowiedzialne są władze regionalne.

Chociaż Stanisław Drosio sądzi, że Polska jako członek UE i NATO jest stosunkowo bezpieczna, uważa, że praca jego organizacji ma duże znaczenie w zwiększaniu potencjału militarnego Polski: „Jesteśmy zaniepokojeni agresywną retorykę Władimira Putina. A także faktem, że Rosja każdego roku wydaje więcej pieniędzy na uzbrojenie i modernizację armii rosyjskiej, zaś w krajach Europy Zachodniej widać zjawisko odwrotne (tj. zmniejszanie wydatków – przyp. PM). Kolejnym zagrożeniem jest terroryzm islamski”.

Armia rosyjska ma 800.000 żołnierzy w czynnej służbie, posiada również dwa miliony rezerwistów. Co może znaczyć 30000 entuzjastów wojska w organizacjach proobronnych, przeciwko takim siłom jeśli nadejdzie wojna?

„Nie będzie tu żadnych wojen”

Marcin Waszczuk bardzo w to wierzy: jest komendantem organizacji Strzelec OSW, która liczy 5000 członków i współpracuje z Ruchem na Rzecz Obrony Terytorialnej ON.pl. Waszczuk to napakowany jak bokser facet, ubrany w mundur na każdą okazję. Jego spojrzenie jest tak zacięte, że można by pomyśleć, że on sam w ten sposób chciałby zwiększyć odstraszający potencjał Polski. W 2011 roku był kandydatem z ramienia konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość – co pozwala określić jego poglądy jako prawicowe, ale nie dość radykalne.

Celem Waszczuka jest stworzenie organizacji, która w każdym większym regionie będzie gotowa bronić swojego terytorium. W materiale „Gazety Wyborczej” wyjaśnia: „Jeśli stworzymy taki system, to nikt nie przeprowadzi inwazji na Polskę. Nigdy nie będzie tu znowu wojny, ponieważ Rosjanie pamiętają wojnę partyzancką w Afganistanie…”.

Jakub Ciężkowski mówi: „Jeśli chcesz pokoju, trzeba przygotować się do wojny.” Potem on i jego towarzysze idą po raz kolejny szturmować budynek opuszczonej szkoły i oczyszczać go z wyimaginowanych przeciwników. Dziś już po raz piąty. W międzyczasie starsza kobieta wróciła z powrotem do domu. Dziś wieczorem znowu będzie się modlić, aby do Polski nigdy nie przyszła wojna.

Tłumaczenie:
dr Paweł Makowiec GSR ON.pl

Oryginalny artykuł zamieszczony na łamach dziennika Die Welt znajdziesz tu:http://www.welt.de/politik/ausland/article138346725/So-bereiten-sich-Polens-Buergerwehren-auf-Krieg-vor.html